Dolnośląski Ośrodek Studiów Strategicznych Dolnośląski Ośrodek Studiów Strategicznych
350
BLOG

Historia pewnego ślubu

Dolnośląski Ośrodek Studiów Strategicznych Dolnośląski Ośrodek Studiów Strategicznych Polityka Obserwuj notkę 0

Historia pewnego ślubu

W ostatni walentynkowy weekend miałem okazję zaszczycić swoją osobą skromny, ale uroczy ślub mojego dobrego kolegi Dominika. Jak to na ślubach bywa, było lekkie podenerwowanie, radość, łzy, fotograf. Panna młoda wyglądała ślicznie, a Dominik wyglądał… jak Dominik. Tak więc, wszelkie normy zostały zachowane, rzec by można – ślub jak ślub… aczkolwiek nie do końca. Dominik (nasz rodak na „uchodźctwie”) ożenił się z dziewczyną narodowości chińskiej. Świadkową była starsza kobieta pochodzenia holenderskiego, świadek był Grekiem mówiącym biegle po polsku, a ślub odbył się w jednym z londyńskich „ratuszy”. Z perspektywy londyńczyka zapewne dalej rzec by można - ślub jak ślub - ale z perspektywy Wrocławianina czy Poznaniaka już chyba niekoniecznie.

Gdy przebrniemy już jakoś przez gąszcz informacji o Smoleńsku, Kubicy i beatyfikacji (najlepiej za Odrę), to prędzej czy później z pewnością natkniemy się na gorącą debatę na temat klęski tzw. multikulturalizmu. Czymże jest ten multikulturalizm? Maksymalne uproszczenie multikulturowego modelu społecznego w dużej mierze sprowadza się do zasady: „rób co chcesz, żyj jak chcesz, gdzie chcesz i z kim chcesz, tak długo jak nie wchodzisz w konflikt z prawem”. Moim zdaniem ciężko się w tej zasadzie dopatrzeć czegoś złego. Jednak w przełożeniu na wielokulturowe społeczeństwa Europy zachodniej okazuje się, iż (rzekomo) na tym podłożu powstają dość poważne problemy społeczne.

To, że takie problemy się rodzą nie podlega dyskusji. Nie ma natomiast zgody co do ich przyczyn. Któż by tam zagłębiał się w jakieś opracowania, przecież każdy wie o co chodzi: „czarni” to, „turasy” tamto, a „ciapki” jeszcze coś innego. Klasycznie już przed naukowe argumenty ludzi zajmujących się tym zagadnieniem na poważnie wybiegają politycy z wiecami wyborczymi. Nie od dziś wiadomo, że jak ktoś jest winny to nie my, tylko ktoś inny, a jeśli już my, to tylko dlatego, że nasze bezgraniczne miłosierdzie znów nas wystawiło do wiatru. Każda grupa wybiera cel wedle uznania i sprawa jest jasna: w tym wypadku były to lewackie pomysły w połączeniu z islamskim ekstremizmem. Nie wiem, może i jest tak, jak mówią? A może jest dokładnie odwrotnie? Zdrowy (mam nadzieję) rozsądek podpowiada mi jednak, że prawda albo leży po środku, albo w ogóle gdzieś poza całym sporem, czyli w miejscach, w których mało kto jej szuka, a już na pewno nie politycy i media (jak zwykle poza paroma wyjątkami potwierdzającymi regułę).

W kontekście batalii o multikulturalizm zastanawiam się, jaka byłaby reakcja polskiego społeczeństwa na taki „ślub Dominika”? Jeden taki ślub na pewno by przeszedł i to jeszcze ze szczerym uśmiechem, sto pewnie też, chociaż uśmiech gdzieniegdzie zapewne lekko by przygasł, ale już tysiące takich ślubów w całym kraju mogłyby sporo „namieszać” (dosłownie i w przenośni). Polska, mimo lepszych i gorszych rządów, staje się krajem coraz majętniejszym, społeczeństwo polskie jest w dalszym ciągu monokulturowe, sytuacja demograficzna jest niekorzystna, spójna polityka imigracyjna nie istnieje, a debata publiczna na temat zachodzących zmian społecznych w kontekście napływu obcokrajowców leży na całej długości tak pięknie, że można by nią chodniki brukować.

Być może rzeczywiście nasze zachodnie umysły nie są w stanie wybić się poza platoński dualizm i ogarnąć, a raczej zgłębić myślą takie pojęcia jak „społeczeństwo jednostek”, lub „jedność w różnorodności”? Być może wciąż jeszcze tkwią w nas tlące się, mentalne zgliszcza zamierzchłych czasów „białej supremacji”? Tak czy owak, wydaje mi się, że jeśli człowiek nie dojdzie najpierw do porozumienia z samym sobą, to nasze społeczeństwa będą targane zarówno nostalgicznym reakcjonizmem, jak i buntowniczym radykalizmem, to w lewo, to w prawo, jak przysłowiowa chorągiew na wietrze.

Patrząc za Odrę do naszych sąsiadów, pytam więc, czy nie czas już by zacząć powoli zastanawiać się nad multikulturalizmem à la polonaise?

Marcin Różycki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka